Co dalej z walkami freak-fight? Premier chce ograniczenia

2024-10-29 17:46:50(ost. akt: 2024-10-29 17:48:55)
Zdjęcie jest tylko ilustracją do tekstu

Zdjęcie jest tylko ilustracją do tekstu

Autor zdjęcia: PAP

Nie wykluczam, że jakiś pomysł, który ograniczyłby dostęp dzieci do tego typu widowisk, czyli tzw. walk freak-fightowych, będzie niezbędny - powiedział premier Donald Tusk. Dodał, że będzie o tym rozmawiał z liderami partii rządzącej koalicji.
O kwestię tzw. walk freak-fightowych szef rządu został zapytany na wtorkowej konferencji prasowej. Chodzi o pseudosportowe walki celebrytów i patostreamerów m.in. emitowane w internecie.

— Nie jestem fanem freak-fightów. Mamy wiele takich zdarzeń, nie nazwę tego do końca sportowych, które promują w sposób spektakularny brutalność i wulgarność. (...) To nie jest fajne widowisko — odpowiedział Tusk.

— O gustach się nie dyskutuje. Nie będę oczywiście zwolennikiem żadnych form cenzury. Trudno, taki jest świat, ludzie oglądają co chcą. Chociaż nie mam żadnych wątpliwości, że narażamy nasze dzieci — mówił Tusk.

Dlatego - jak podkreślił - trzeba robić wszystko, aby "chronić dzieci, żeby nie miały jakiegokolwiek kontaktu z tego typu widowiskami, bo one są jeszcze gorsze niż pornografia".

— Uważam, że to co jest takim patosportem i patostreamerką w internecie powinno być ograniczone, jeśli chodzi o dostęp najmłodszych do tego typu widowisk — dodał premier.

— Natomiast będę rozmawiał o tym też z liderami partii rządzących, czy takie najbardziej brutalne formy nie powinny być tak traktowane, jak ostra erotyka, czy reklamy alkoholu, gdzie są jakieś godziny — zaznaczył Tusk.

Podkreślił, że obecnie żadne prace nie są prowadzone, "bo przed jakąkolwiek formą cenzury będę się strzegł z oczywistych względów".

— Nie wykluczam jednak, że jakiś pomysł, który ograniczyłby dostęp dzieci do tego typu widowisk będzie niezbędny — zapowiedział szef rządu.

Temat patostreamingu i gal tzw. freak-fightów w poniedziałek w rozmowie w Polsat News poruszył Rzecznik Praw Obywatelskich Marcin Wiącek.

— To jest kwestia moralnych granic wolności działalności gospodarczej. Te gale są organizowane przez osoby fizyczne, osoby prawne, które czerpią z tego zysk. W warunkach swobody, wolnego rynku trudno wyobrazić sobie całkowity zakaz tego typu imprez czy towarzyszących im działań. Natomiast organy władzy publicznej odpowiedzialne za poszanowanie prawa powinny się przyjrzeć temu zjawisku i zastanowić, czy nie dochodzi tam do działalności przestępczej, czy nie dochodzi tam do demoralizacji dzieci i czy nie powinny być wprowadzone pewne ograniczenia. Takie które uniemożliwiłyby dostęp do tych treści w szczególności dzieciom — mówił RPO.

Wiącek dodał, że "rolą państwa jest dostrzeżenie tego typu zjawiska i wprowadzenie odpowiednich restrykcji".

— Tak, żeby pogodzić z jednej strony, wolność działalności gospodarczej i pewne zainteresowanie - bo te gale odwiedzają dziesiątki tysięcy ludzi - ale też należy mieć na względzie to, że obowiązkiem państwa jest zapobieganie demoralizacji dzieci i młodzieży. To jest rola prokuratury, rządu i ustawodawcy — zaznaczał Rzecznik.

RPO już pod koniec sierpnia br. sygnalizował, że "gale freak-fightowe" mogą promować przemoc i inne patologiczne zachowania. Wtedy w tej sprawie zastępca RPO Stanisław Trociuk skierował wystąpienia do przewodniczącego KRRiT, Ministerstwa Aktywów Państwowych, dyrektora Naukowej i Akademickiej Sieci Komputerowej oraz Prokuratury Okręgowej w Warszawie.

(PAP)