Gdy sądy stają się bronią polityczną – kard. Müller o kruchości demokracji

2024-11-03 13:02:22(ost. akt: 2024-11-03 13:19:48)
Kard. Gerhard Ludwig Muller

Kard. Gerhard Ludwig Muller

Autor zdjęcia: PAP

„Ludzie chcą być jak Bóg, stawiać się ponad Nim. Chcą dominować nad innymi ludźmi poprzez swoją ideologię, poprzez sprawowanie władzy. Kontrolują, regulują i wykorzystują innych. I właśnie temu sprzeciwia się chrześcijaństwo ze swoją wizją człowieka. (…) Dlatego od samego początku istniały prześladowania chrześcijan” - mówi w rozmowie z „Naszym Dziennikiem” JE ks. kard. Gerhard L. Müller, prefekt Kongregacji Nauki Wiary w latach 2012-2017.
Prześladowanie chrześcijan

Duchowny w rozmowie z „ND” przypomina, że o prześladowaniu chrześcijan słyszeliśmy już w Dziejach Apostolskich, czyli u samego początku chrześcijaństwa.

Ale także w czasach nowożytnych mamy do czynienia z wielkimi i krwawymi prześladowaniami chrześcijan, które miały miejsce np. w trakcie rewolucji francuskiej. Jakobini wpisali na swoje sztandary wielki program dechrystianizacji, odchrystianizowania Europy. Następnie, jak wiemy z bezpośrednich doświadczeń, przyszły wielkie ateistyczne, antychrześcijańskie systemy komunizmu, faszyzmu oraz te, które mamy dzisiaj — wskazuje kardynał.

To, co oferuje ideologia LGBT, wywodzi się z tych samych antychrześcijańskich, antyhumanistycznych i ateistycznych korzeni. Jest jasne, że ludzie promujący te idee dominują w instytucjach w Ameryce, Unii Europejskiej, w Brukseli, w redakcjach i w rządach. Chrześcijaństwo jest dla nich solą w oku. W wielu krajach chrześcijanie są krwawo prześladowani, ale również u nas dochodzi do instytucjonalnych prześladowań, gdy ktoś korzysta ze swojego prawa do wolności słowa i religii. Można trafić do więzienia lub być prześladowanym przez media nawet w zachodnich krajach, które pierwotnie były chrześcijańskie. To wszystko jest możliwe. Jezus powiedział: „Jeśli Mnie prześladowali, oczerniali, to i was będą prześladować i oczerniać”. Ale dodał też, że nie powinniśmy się bać — zaznacza.

Ekoreligia

O. dr Zdzisław Klafka CSsR, rektor Akademii Kultury Społecznej i Medialnej w Toruniu, pyta swojego gościa o postawę ONZ. Jeszcze niedawno w dokumentach tej organizacji można było przeczytać o „współpracy z religiami w celu budowania dobra wspólnego”. Co się zmieniło?

W ONZ jest wielu ludzi, którzy są pod wpływem Yuvala Harariego i tych modnych filozofów związanych z ideologiami gender i LGBT. Są oni przekonani, że religia należy do przeszłości, że nie potrzebujemy Boga ani religii, ewentualnie tylko po to, aby motywować wyznawców tych religii do udziału w projektach zbawienia skoncentrowanych na tym świecie — wyjaśnia kardynał.

Następne pytanie dotyczy neomarksistowskiego marszu przez instytucje. Jak chrześcijanie, zwłaszcza młodzi ludzie, mogą się temu przeciwstawić?

Neomarksizm, połączony z tzw. ekoreligią, traktuje zmiany klimatyczne nie tylko jako temat naukowy czy pragmatyczny, ale jako coś, co wymaga wyznania wiary. Kto tego nie czyni, jest określany mianem negującego zmiany klimatyczne, negującego prawdę. Widzimy, że większość europejskich rządów jest przesiąknięta owym neomarksizmem, ekologicznym neomarksizmem oraz całkowicie błędnym obrazem człowieka w kapitalizmie — podkreśla.

Cele globalistów

Kardynał zauważa, że promotorzy tych ideologii chcą „zubożyć masy”, aby konsekwencji „uniemożliwić im samodzielne działanie”.

Jednakże można się temu sprzeciwić — zaznacza duchowny, dodając, że nie można dać się „zwieść propagandzie”.

Wszystko jest opakowane w piękne słowa, na przykład samookaleczenie płciowe nazywa się samostanowieniem płciowym. Brzmi to cudownie, ale w rzeczywistości mamy do czynienia z przestępstwami przeciwko ludzkości. Dzieciom przepisuje się w okresie dojrzewania blokery wzrostu, wmawiając im, że są mężczyzną lub kobietą, mimo że ich płeć biologiczna jest przeciwna — mówi kardynał.

Dodaje, że celem globalistów jest redukcja ludności na świecie.

Stąd programy aborcji, sterylizacji, eutanazji — wyjaśnia.

Zadania polityków

W rozmowie pada również pytanie o pewien propagandowy trik, którym próbuje się wmówić społeczeństwu, że chrześcijanie mają jakieś przywileje, gdy w rzeczywistości są to prawa.

Prawdziwe zaś przywileje dla mniejszości to prawa… skąd ta odwrotność? — pyta o. Klafka.

Za tym hasłem kryje się jedyny cel – wyeliminowanie Kościoła z życia społecznego i kulturalnego oraz uczynienie go, jak to miało miejsce w marksizmie i narodowym socjalizmie, sprawą całkowicie prywatną — wyjaśnia kardynał.

Polityka jest dla ludzi, a jeśli Polska jest narodem chrześcijańskim, to politycy, nawet jeśli sami nie identyfikują się z chrześcijaństwem, mają obowiązek służyć chrześcijańskiemu narodowi. Nie mogą pod fałszywym pretekstem, tak jak robili to naziści i komuniści, usuwać krzyży z budynków publicznych, powołując się na to, że państwo i Kościół to nie to samo — dodaje.

Od demokracji do dyktatury

W rozmowie pojawia się również wątek dotyczący roli sądów w życiu społecznym. Kardynał podkreśla, że nie mogą być one wykorzystywane przez władze do prześladowania innych partii.

To zawsze jest początek i niezawodny znak, że demokracja przekształca się w dyktaturę. Sędziowie i sądy nie mogą stać się narzędziami wykonawczymi w rękach polityków — podkreśla.

Na koniec rozmowy kardynał przytacza słowa żydowskiego filozofa Jacoba Talmona, który w książce „Totalitarna demokracja” ostrzega, że droga od demokracji do demokracji totalitarnej jest bardzo krótka.

Demokracja, jeśli nie będzie się na nią uważać, może zachować zewnętrzny pozór demokracji, ale ostatecznie przekształcić się w totalitarną władzę małej kasty nad większością społeczeństwa. Jeśli partia polityczna w demokracji nazywa swoich konkurentów wrogami, jest to początek końca — ostrzega.


Oryginalnie tekst ukazał się na wPolityce.pl

red.