Trump zaklina rzeczywistość - czy naprawdę się nie boi?

2024-11-03 15:22:39(ost. akt: 2024-11-03 15:34:10)

Autor zdjęcia: PAP

Czy to niezachwiana wiara w wygraną, czy może próba zaklinania rzeczywistości, by podtrzymać morale swoich zwolenników? Trump nigdy nie przyzna się do obaw, a jego strategia i gesty stawiają pytanie: czy naprawdę czuje się bezpiecznie?
Zbliżające się wybory w USA to moment pełen emocji i politycznych napięć, a ich wynik zadecyduje o przyszłości Stanów Zjednoczonych. Donald Trump wydaje się nie tracić wiary w zwycięstwo – jego pewność siebie i strategia odwiedzin w stanach o zróżnicowanym elektoracie wskazują na polityka, który nie tylko wierzy w swoją wygraną, ale i, być może, próbuje zaklinać rzeczywistość.

"Czuję się bezpiecznie" – Trump i jego pewność

Donald Trump, mimo że w niektórych sondażach pozostaje w tyle, wydaje się pewny siebie. Jego kampania opiera się na założeniu, że to właśnie jego osoba zadecyduje o przyszłości "amerykańskiej cywilizacji". Wierzy, że jego wygrana może wstrzymać liberalne trendy w polityce i gospodarcze zmiany, które, zdaniem jego zwolenników, prowadzą do chaosu i niepewności. Wielu uważa, że taka strategia to nie tylko kampania wyborcza, ale forma zaklinania rzeczywistości – tworzenia obrazu pewnego zwycięstwa, który wzbudzi entuzjazm i mobilizację wśród jego zwolenników.

Trump organizuje wiece w stanach zazwyczaj kojarzonych z Partią Demokratyczną, jak Wirginia, Nowy Meksyk czy Arizona. Taka strategia wydaje się nietypowa, gdyż kandydat zwykle koncentruje się na "swing states" – stanach wahających się, gdzie głosy mogą zdecydować o wygranej. Trump jednak idzie dalej, docierając do stanów teoretycznie trudnych do zdobycia, aby poszerzać bazę i zwiększać swoje szanse.

Czy Trump naprawdę się nie boi?

Czy jest to rzeczywista pewność siebie? Trump nigdy nie przyzna się do obaw – jego publiczny wizerunek to polityk nieustraszony, stojący "sam przeciw wszystkim". W świecie polityki takie podejście może być strategią, mającą na celu zbudowanie atmosfery "niezłomnego przywódcy", co może przyciągnąć głosy wyborców poszukujących siły i zdecydowania. Choć Trumpowi przypisywane jest zachowanie pełne pewności, w rzeczywistości może to być sposób na podtrzymanie morale w kluczowych momentach kampanii.

Kamala Harris zdobywa przewagę w Idaho

Z drugiej strony, wiceprezydent Kamala Harris również nie traci czasu i zdobywa popularność w stanach, w których Demokratom nie zawsze było łatwo, jak Idaho. Jej wzrastające poparcie pokazuje, że konkurencja nie odpuszcza. Harris zyskuje na znaczeniu, a jej działania mogą wprowadzić jeszcze więcej zamieszania w nadchodzących wyborach. Demokratom zależy, aby pokazać, że ich kandydaci są w stanie walczyć o każdy stan, niezależnie od historycznego poparcia.

Ostatnia prosta i decydujące godziny

Na zaledwie kilkadziesiąt godzin przed wyborami atmosfera w USA gęstnieje. W grze są nie tylko głosy na przyszłego prezydenta, ale także na pełny skład Izby Reprezentantów oraz jedną trzecią Senatu. Stawka jest wysoka, ponieważ to właśnie przyszły skład Kongresu może zdecydować o zdolności nowego prezydenta do realizacji programu. Pensylwania jest jednym z kluczowych stanów, które mogą przechylić szalę zwycięstwa na jedną ze stron. Napięcie wzrasta, a kandydaci organizują wiece, rozdają ulotki, a sztaby pracują bez przerwy.

Polonia i jej rola

Podczas tych wyborów niebagatelną rolę mogą odegrać również głosy Polonii, która – w słowach samego Trumpa – może odegrać znaczącą rolę. Polonia amerykańska to grupa o dużej mobilizacji politycznej, złożona z wyborców, którzy mogą wpłynąć na wynik wyborów w takich stanach jak Pensylwania czy Michigan. Głos Polonii może być kartą przetargową, która zwiększy poparcie dla Trumpa.

Co przyniesie przyszłość?

Oba obozy są zdeterminowane i gotowe walczyć o każdy głos. Trump i jego sztab wierzą w ostateczne zwycięstwo, choć być może ta pewność siebie to bardziej zabieg psychologiczny niż rzeczywiste przeświadczenie o wygranej. Z kolei Demokratom udało się wyprowadzić Kamalę Harris na prowadzenie w kilku tradycyjnie konserwatywnych miejscach. Nadchodzące godziny będą decydujące i pokażą w którą stronę podąży jeden z najpotężniejszych krajów świata.


źródło: niezależna.pl