Trzeba wziąć miłość w ręce i przenieść ją przez życie

2024-11-26 12:00:00(ost. akt: 2024-11-27 11:08:36)
Państwo Sawiccy z wnukami

Państwo Sawiccy z wnukami

Autor zdjęcia: Arch. prywatne

Pochodzą z powiatu bartoszyckiego, ale los rzucił ich wiele lat temu do Mrągowa. Tu wychowali swoje dzieci i pokochali to miejsce. Dziś są już na emeryturach, ale wciąż są aktywni. Ich miłość od 51 lat jest wciąż gorąca i silna. Chętnie dzielą się własną receptą na dobre małżeństwo. — Miłość, cierpliwość, tolerancja, zrozumienie oraz to, żeby zawsze być dla siebie oparciem — mówią zgodnie.
Pani Halina i Sławomir Sawiccy to wspaniałe małżeństwo, które pobrało się ponad pół wieku temu. Są dobrymi rodzicami Arkadiusza i Ewy, dziadkami pięciorga wnucząt: Wiktorii, Dominiki, Maksymiliana, Aleksandra i Antoniego oraz pradziadkami Tobiasza i Nikodema.

— Pięćdziesiąt jeden lat to tak wiele, ale jakże szybko minął ten czas — przyznają małżonkowie. — W ciągu tych długich wspólnie przeżytych lat było wiele dni radosnych i pięknych, były dni smutne i przykre, ale wszystkie przeżycia związały to małżeństwo jeszcze bardziej i potwierdziły słuszność decyzji sprzed lat o połączeniu wspólnych losów na dobre i złe. Naszą największą motywacją do wspólnego życia były miłość oraz owoce tej miłości, czyli dzieci. Przez całe życie dążyliśmy do tego, aby wychować je na dobrych ludzi i dać im odpowiednie wykształcenie. Chyba nam się to udało. Nasze dzieci, wnuki oraz prawnuki są największą dumą i radością — dodają wzruszeni.

Miłość od pierwszego spojrzenia
Pani Halina pochodzi z miejscowości Węgoryty, położonej w gminie Bartoszyce, natomiast jej mąż z Bartoszyc. Poznali się na jednej z wiejskich zabaw.

— Od razu się sobie spodobaliśmy — wyznaje pani Halina. — Pierwsze spojrzenia, tańce, przytulenie... Wiedzieliśmy, że pasujemy do siebie. Zakochaliśmy się w sobie i postanowiliśmy się pobrać.

Ślub odbył się 27 października 1973 roku w Galinach.

— Ślub był skromny, ale piękny. Wierzyliśmy, że złożonej przysięgi dotrzymamy. I tak się stało... Ponad pół wieku idziemy razem przez życie i jesteśmy szczęśliwi — mówią małżonkowie.

Pan Sławomir pracował w policji, a pani Halina przez pierwsze lata małżeństwa zajmowała się wychowaniem dzieci. Z Bartoszyc los przywiódł ich do Mrągowa. Kiedy dzieci podrosły, kobieta podjęła się pracy zawodowej. Była sekretarką, następnie kadrową, potem zatrudniła się w Starostwie Powiatowym w Mrągowie. Niestety, problemy zdrowotne zmusił ją do przejścia na rentę.

Złote gody
Pani Halina ma 69 lat, a jej mąż 74 lata, ale wciąż w ich oczach widać szczęście. Ich miłość przetrwała pół wieku, zostali odznaczeni medalami za długoletnie pożycie. W 50 rocznicę ślubu odbyła się uroczysta msza święta, na której małżonkowie odnowili swoją przysięgę.

— Mnie do ołtarza poprowadził syn, a męża córka — opowiada pani Halina. — Wypowiadając słowa przysięgi, oboje byliśmy niezmiernie wzruszeni. Z oczu płynęły mi łzy. Nie każdemu jest dane przeżyć z miłością życia pół wieku... Z nami były nasze dzieci, wnuki, rodzina i przyjaciele. Ksiądz wygłosił piękne kazanie. Potem odbyła się impreza, na której odtańczyliśmy pierwszy taniec i bawiliśmy się do rana. To był cudowny dzień. Tak jak nasze życie.

Rodzina jest ich siłą
Dla państwa Sawickich najważniejsza jest rodzina; nie pieniądze, ale to, że są razem, spotykają się, wspierają.

— Każdego dnia dziękujemy, że mamy tak wspaniałe dziećmi — mówią małżonkowie. — Bycie rodzicem to najwspanialsza rola życiowa. Może nie zawsze w życiu wszystko wychodzi, może czasem popełnialiśmy jakieś błędy wychowawcze, ale zawsze chcieliśmy i chcemy dobrze dla swoich dzieci. Nie ma chyba większej miłości i wspanialszej relacji niż rodzica z dziećmi. Jesteśmy dumni, że wychowaliśmy ich na dobrych ludzi, którzy potrafią uszanować drugiego człowieka. Mamy też wspaniałe wnuki. Kochamy swoje dzieci nad życie, ale przyjście na świat wnuków sprawiło, że nasze życie nabrało nowych kolorów. To jednak prawda, że wnuki wywracają świat do góry nogami! To wspaniałe uczucie, kiedy taka mała istotka tuli się do nas i mówi „dziadzia” czy „babcia”. A od niedawna jesteśmy już pradziadkami!

Nie nudzą się na emeryturze
W życiu bywało różnie, ale oni zawsze szli razem, nie poddając się trudnościom i razem dzieląc radości i smutki. Są szczęśliwi i wciąż aktywni, mimo że są już emerytami. Znają smak trudów życia, poznali czasy bojaźni o siebie, bliskich i rodzinę. Pomimo tych trudnych doświadczeń dokonali niezwykłych rzeczy. Tworzyli na nowo i z sukcesem rodzinne kręgi, wychowali kolejne pokolenia, zapewnili swoim dzieciom i wnukom poczucie sensu i pewności, a życie dostarczyło i dostarcza im wielu radości.

— Jesień życia to złota jesień, która płynie z falą, ze śmiechem i poczuciem humoru — mówią państwo Sawiccy. — Bardzo ważne jest wychodzenie z domu, zaangażowanie się w życie społeczne, uczestniczenie w lokalnych inicjatywach i wydarzeniach oraz pielęgnowanie znajomości. Dzięki temu w życiu cały czas będzie się działo coś ciekawego, a każdy senior będzie miał swoje życie. Jest to bardzo ważne, ponieważ nie można się skupiać wyłącznie na życiu dzieci i wnuków. Trzeba się skoncentrować też na sobie. Stały kontakt z innymi ludźmi nie pozwoli czuć się samotnym i niepotrzebnym. Wspólne spotkania, wyjazdy, zabawy — to pozwala człowiekowi żyć pełnią życia na emeryturze — zapewniają.
Pani Halina jest prezesem Mrągowskiego Uniwersytetu Trzeciego Wieku. Mąż ją wspiera. Uwielbiają spotkania seniorów, zabawy i podróże.

Recepta na dobre małżeństwo
Wzruszeni małżonkowie chętnie dzielą się swoimi wspomnieniami i własną receptą na dobre małżeństwo.

— Miłość, cierpliwość, tolerancja, zrozumienie oraz to, żeby zawsze być dla siebie oparciem. Trzeba być razem na dobre i na złe. I jak pisał K.I. Gałczyński: „Nie wystarczy pokochać… Trzeba jeszcze umieć wziąć tę miłość w ręce i przenieść ją przez życie” — zgodnie odpowiadają małżonkowie. — Największym naszym marzeniem jest to, by zdrowie nam dopisywało i by nasza rodzina była szczęśliwa.

Każda miłość jest podróżą w głąb siebie, każde małżeństwo jest odwagą wspólnego kroczenia przez wyboje i zakręty, każde spotkanie jest odpowiedzialnością, a każda decyzja ma konsekwencje. A jak stworzyć dobrą rodzinę? Państwo Sawiccy zgodnie przyznają, że zawsze byli i są dla siebie partnerami. Nie można długo gniewać się na siebie i uciekać od rozmowy. I po prostu trzeba się kochać!